poniedziałek, 30 września 2013

84. Mini toaletka ...

Przeziębienie powoli odchodzi i mam nadzieję, że szybko nie powróci :) Sił mam już więcej i co za tym idzie planów też, teraz tylko czas potrzebny i zabieram się do działania :)) 
Z tą moją  kuchnią to zdrowie tracę, jak tak dalej pójdzie to od nowa będę musiała malować zanim wszystko dokończę, teraz okazało się, że blat który sobie upatrzyłam dostępny będzie za 3 tygodnie, ręce opadają, ale trudno poczekam ....

Wczoraj zajęłam się moją mini toaletką, która czekała na swoją kolej kilka lat zapomniana w szafce. W końcu się doczekała i teraz tak oto wygląda :)





Miłego poniedziałku :))

czwartek, 26 września 2013

83. Kuchenne drobiazgi ...

Za oknem ponuro, gdzie się podziała ta nasza piękna polska złota jesień ? 
Podobno w weekend ma do nas zajrzeć, oby, bo mój nastrój i zdrowie ciągną ostatkiem sił na górnej krawędzi i zaczyna mnie dopadać tendencja zniżkowa. W gardle drapie, w nosie kręci, wieczorami gorąca herbatka z miodem i koc i jedyne co mogę robić to dziergać Sal. Są tego plusy bo dość dużo już mam i jest szansa, że do świąt się wyrobię ;)))


Ale są też minusy, dolne szafki w kuchni czekają nadal na pomalowanie, dlatego pokarzę Wam kilka migawek z moich kuchennych nowości i znikam zbierać siły na wieczór, może dziś dam radę coś zrobić ;)))







pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję za to, że jesteście :)))

piątek, 20 września 2013

82. Odważyłam się i pomalowałam ...

W końcu, w końcu się odważyłam i pomalowałam ... Oczywiście zapobiegawczo i ostrożnie zaczęłam od czegoś co ewentualnie gdyby nie wyszło poszło by na straty. Ja wiem patrząc na Wasze blogi i Wasze poczynania, że to naprawdę żaden wyczyn, ale długo mi to zajęło zanim się odważyłam. Poza tym co dziś zaprezentuję pomalowałam już też górne szafki w kuchni, a dolne maluję wieczorami gdy Mini człowiek już śpi by odcisków łapek nie było :))) Wspomnę, że odwagi nabrałam dzięki Manicie z bloga Manitowisko i tu oficjalnie bardzo Ci Anitko dziękuję :)))

A oto i on - taboret
wyglądał tak - brudny po remoncie i malowaniu ścian gdyż stał zapomniany w kącie





A teraz wygląda tak:



A wieczorami postanowiłam zająć sobie czas haftowaniem, zapisałam się na Bożonarodzeniowy SAL u Diany na blogu Diana Art i teraz wieczorami maluję szafki i dziergam przy lampce ten cudny wzór


A miałyście doczynienia z muliną metalizowaną ? Czytałam, że nie jest miła w obsłudze i można przy niej wiele zdrowia stracić i zastanawiam się czy warto próbować :))

Miłego weekendu Wam życzę :)))

wtorek, 17 września 2013

81. Turystycznie ...

Dziś zamęczę Was zdjęciami z wypadu na targ staroci w Kiermusach. Wycieczka była bardzo udana, gdy wyjechaliśmy całą drogę padał deszcz, jednak po dojechaniu na miejsce wyszło słoneczko i zrobiło się bardzo przyjemnie. Targ odbywa się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, poza lipcem i sierpniem. Poza targiem, który jest wyjątkową atrakcją okolica jest przepiękna. Naprawdę szczerze mogę polecić taki wyjazd, a teraz zapraszam do oglądania ;))


A te okiennice mnie zauroczyły :)



  Filiżanki były cudowne, jedna piękniejsza od drugiej




Ta lampa kosztowała 1500 zł, dla mnie cudo






 I ten zapach roznoszący się przy tym stoisku - niepowtarzalny





Było cudnie ... Pozdrawiam :)

poniedziałek, 9 września 2013

80. Wieczny kalendarz ...

W każdym domu zapewne znajdują się rzeczy, które leżą i założenia kiedyś mają się do czegoś przydać ;) Ja robiąc porządki znalazłam dwie drewniane kostki, miałam zrobić porządek i powinnam je wyrzucić skoro leżały nie potrzebne ale uznałam, że skoro je zostawiłam to teraz muszę je wykorzystać. Od jakiegoś czasu łaziło mi po głowie zrobienie tak zwanego ,,wiecznego kalendarza''. Do tej pory wszystkie jakie spotkałam w sklepach cenowo mnie troszkę przerastały. Tak więc wzięłam kostki w łapkę, farbę, wydrukowałam większą ilość cyferek i zabrałam się do pracy. 

Po wykombinowaniu jak umieścić cyfry na dwóch kostkach co troszkę czasu mi zajęło ;) przeniosłam je transferem, następnie wykorzystałam do stworzenia stelaża dla kostek pudełko, okleiłam je papierem kolorowym. Aby zaprezentować miesiące wykorzystałam patyczki od lodów w ilości sztuk 3, przecięłam je na pół, miałam już sztuk 6, a następnie po obu stronach umieściłam transferem nazwy miesięcy. 

Ozdobiłam tym co leżało pod ręką i powstało takie coś, co zamieszkało na działce ...






 Żeby pokazać jakiej jest wielkości pstryknęłam zdjęcie z baterią ,,paluszkiem'', pudełko do wykonania stelaża to pudełko po zapałkach, więc cały kalendarz jest malutki :)


Teraz już wiem, że zrobię sobie większy, w bieli do domu, a do wykonania tego potrzebne mi było:

  • kostki,
  • farba,
  • wydruk cyfr i nazw miesięcy,
  • klej wikol,
  • pudełko po zapałkach,
  • papier kolorowy,
  • patyczki od lodów,
  • klej na gorąco,
  • mini klamerki,
  • różyczki i koraliki do ozdoby.
A jeśli, będziecie miały ochotę zrobić same taki kalendarz, to rozmieszczenie cyferek na kostkach jest następujące:
na obu kostkach musi znajdować się 0, 1 i 2. A oprócz tego po trzy dowolne cyfry spośród 3, 4, 5, 6, 7, 8. Cyfra 9 jest nie potrzebna, mając cyfrę 6 wystarczy obrócić ją ,,do góry nogami'' :)

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za to że jesteście :))

wtorek, 3 września 2013

79. Jesień, jesień i wszystko pod górkę ...

Oj długo mnie nie było ... :)) Widzę, że wiele się u Was działo, od wieczora zacznę nadrabiać zaległości na Waszych blogach, a trochę się ich narobiło. Witam nowych obserwatorów i liczę na to, że nie będziecie się nudzić zaglądając do mnie :))

Urlop nadal trwa, ale obowiązki szkolne przywołały do porządku ;) Starszy po maszerował do 3 klasy, a młodszy dziś zawitał pierwszy raz do żłobka, nie było jeszcze źle gdyż mogliśmy dziś być tam razem, jutro również, a od czwartku już pozostanie samodzielnie. Jak to będzie ... zobaczymy, narazie czarno to widzę, ale nie ma co się martwić na zapas :)

Wakacje minęły szybko jak zawsze, większość czasu spędziliśmy na działce, w tym roku niestety nie wyjechaliśmy nigdzie razem, ale syn wyjechał na obóz. Trenuje pływanie i razem z trenerem pojechali na mazury. Nie mieli czasu się nudzić, basen, rowery, kajaki i wiele innych zabaw nie pozwalały tęsknić, a czas szybko minął. 
Było to pierwszy, samodzielny obóz mojego dziecięcia, martwiłam się, że sobie nie poradzi ale niepotrzebnie. Na wyjazd uszyłam mu woreczki na bieliznę i skarpety, miały mieć naszyte aplikacje, później była propozycja transferu, ale właściciel odmówił i stwierdził, że chce takie i koniec więc nie było co dyskutować ;)




Remont kuchni gdyby nie kilka nie przewidzianych okoliczności był by już zakończony, jednak kilka rzeczy dotrze dopiero ok. 10 września, z nowym blatem musimy poczekać gdyż nie przewidziane wydatki skonsumowały kwotę przewidzianą na blat, trudno, co ma wisieć nie utonie, nowy blat i tak będzie. Okazało się, że koniecznie musieliśmy kupić nową baterię do zlewu, czego nie planowaliśmy, i mój piekarnik ponownie spłatał mi figla (już kiedyś pisałam, że odpadły mi szklane drzwiczki, wtedy się nie stłukły), a tym razem dobrze, że dzieciaki już spały i nic im się nie stało, nie będę opisywać, zobaczcie same




 Spłakałam się bo ostatnio wszystko pod górkę, ale w końcu jak wejdę na szczyt to później już będzie z górki, tylko kiedy to będzie ;)))

A na balkonie pojawili się nowi mieszkańcy, powoli zaczyna do mnie wkraczać jesień, która ma swoje uroki :) 


W następnych postach będzie o wiecznym kalendarzu oraz relacja z targu staroci w Kiermusach, który miałam przyjemność odwiedzić w niedzielę, było tyle pięknych rzeczy i widoków, że dech zapierało :)

Na dziś koniec wyjątkowo chaotycznej relacji z ostatnich wydarzeń, idę sprzątnąć doniczkę z majerankiem, którą wiatr mi zwiał na balkonie, a właściwie resztki doniczki, bo uratować się jej już nie da  :(

Pozdrawiam :)