Oj długo mnie nie było ... :)) Widzę, że wiele się u Was działo, od wieczora zacznę nadrabiać zaległości na Waszych blogach, a trochę się ich narobiło. Witam nowych obserwatorów i liczę na to, że nie będziecie się nudzić zaglądając do mnie :))
Urlop nadal trwa, ale obowiązki szkolne przywołały do porządku ;) Starszy po maszerował do 3 klasy, a młodszy dziś zawitał pierwszy raz do żłobka, nie było jeszcze źle gdyż mogliśmy dziś być tam razem, jutro również, a od czwartku już pozostanie samodzielnie. Jak to będzie ... zobaczymy, narazie czarno to widzę, ale nie ma co się martwić na zapas :)
Wakacje minęły szybko jak zawsze, większość czasu spędziliśmy na działce, w tym roku niestety nie wyjechaliśmy nigdzie razem, ale syn wyjechał na obóz. Trenuje pływanie i razem z trenerem pojechali na mazury. Nie mieli czasu się nudzić, basen, rowery, kajaki i wiele innych zabaw nie pozwalały tęsknić, a czas szybko minął.
Było to pierwszy, samodzielny obóz mojego dziecięcia, martwiłam się, że sobie nie poradzi ale niepotrzebnie. Na wyjazd uszyłam mu woreczki na bieliznę i skarpety, miały mieć naszyte aplikacje, później była propozycja transferu, ale właściciel odmówił i stwierdził, że chce takie i koniec więc nie było co dyskutować ;)
Remont kuchni gdyby nie kilka nie przewidzianych okoliczności był by już zakończony, jednak kilka rzeczy dotrze dopiero ok. 10 września, z nowym blatem musimy poczekać gdyż nie przewidziane wydatki skonsumowały kwotę przewidzianą na blat, trudno, co ma wisieć nie utonie, nowy blat i tak będzie. Okazało się, że koniecznie musieliśmy kupić nową baterię do zlewu, czego nie planowaliśmy, i mój piekarnik ponownie spłatał mi figla (już kiedyś pisałam, że odpadły mi szklane drzwiczki, wtedy się nie stłukły), a tym razem dobrze, że dzieciaki już spały i nic im się nie stało, nie będę opisywać, zobaczcie same
Spłakałam się bo ostatnio wszystko pod górkę, ale w końcu jak wejdę na szczyt to później już będzie z górki, tylko kiedy to będzie ;)))
A na balkonie pojawili się nowi mieszkańcy, powoli zaczyna do mnie wkraczać jesień, która ma swoje uroki :)
W następnych postach będzie o wiecznym kalendarzu oraz relacja z targu staroci w Kiermusach, który miałam przyjemność odwiedzić w niedzielę, było tyle pięknych rzeczy i widoków, że dech zapierało :)
Na dziś koniec wyjątkowo chaotycznej relacji z ostatnich wydarzeń, idę sprzątnąć doniczkę z majerankiem, którą wiatr mi zwiał na balkonie, a właściwie resztki doniczki, bo uratować się jej już nie da :(
Pozdrawiam :)
o rany faktycznie pech za pechem... a nie da się tych drzwi jakoś w ramach gwarancji?
OdpowiedzUsuńfaktycznie dużo się działo u Ciebie :-) głowa do góry, po takich urokach życia, słońce też wychodzi :-) jak to mówi mój Tato: "damy radę, co to dla nas komandosów" :-))))))))))))
OdpowiedzUsuńtrzymaj się, kochana- po takich przygodach może być już tylko lepiej:)
OdpowiedzUsuńDobrze że my kobiety potrafimy płakać, bo inaczej zwariować można, a tak wybeczę się wybeczę i oprócz mnie świat ładniejszy :)
OdpowiedzUsuńTrzym się !
ech życie - no ale inaczej byłoby nudno ;)
OdpowiedzUsuńTeż bym płakała. Współczuję Ci, takie nieprzewidziane wydatki zawsze bolą...Ale balkonik śliczny:)
OdpowiedzUsuńna nudę nie możesz narzekac...
OdpowiedzUsuńuwielbiam jesień...i wszystko to, co ze sobą niesie :)
POZDRAWIAM
o matko! czegoś takiego to ja nigdy nie widziała.. chodzi o kuchenkę, nie o woreczki ;) ale szok.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, żeby los się odwrócił i kaska się rozmnożyła ;)
trzymaj się, ja też zaczęłam remont kuchni i na razie czarno to widzę, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo miałaś nie lada przygodę z tą kuchenką! Dobrze, że nikomu nic się nie stało!
OdpowiedzUsuńBalkon ślicznie wygląda z jesiennymi kwiatami!
Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się, zła passa na pewno minie :)
Oj znam te nieprzewidziane wydatki ale nie martw się teraz będzie z górki!!! ważne że się nic nikomu nie stało! buziaki dla Was
OdpowiedzUsuńOj ale pech z tymi drzwiczkami :( Oby już tylko było lepiej :) A takie woreczki bez żadnych napisów, za to z innymi kolorami sznurków też są fajne, takie bardziej męskie ;)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, będzie dobrze, nie płacz :)
OdpowiedzUsuńto tylko szyba
od teraz już los będzie łaskawy :)
nieszczęścia chodzą parami niestety, ale jak się w końcu szczęście uśmiechnie to na całego - jestem tego pewna:) trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Waszej myśli:)
OdpowiedzUsuńpowodzenia
OdpowiedzUsuńNo cóż - trzeba mieć nadzieję, że teraz już będzie z górki ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia dla dzieciaków :)
Pozdrawiam Marta .
oj bidula...ale masz racje - po górce jest zawsze z górki - oby szybko ;)
OdpowiedzUsuńWITAJ,GŁOWA DO GÓRY WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE,POZDRAWIAM I ŻYCZĘ POWODZENIA
OdpowiedzUsuńTeraz musi być już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńbo tak niestety jest, że życie nas testuje. I wszystko na raz się sypie. Ale potem, jak sama napisałaś, będzie wszystko ok :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, nigdy nie widziałam takiej rzeczy by szyba wypadła, nie wiedziałam że tak się może zdarzyć. Ja też mam mnóstwo zaległości w czytaniu i dopiero do Ciebie dotarłam. :)
OdpowiedzUsuń