środa, 29 maja 2013

68. A może mam lampę Alladyna ;)))

Ostatnio zaglądając na Wasze blogi na kilku przeczytałam o braku weny twórczej, nie wiem czy to nie jest przypadkiem zaraźliwe bo mnie też to dopadło ;) Taka jakoś jestem oklapnięta, padam wieczorami  i nawet jak mam jakiś plan w głowie to za żadne skarby wstać mi się już nie chce i działać. Ale długi weekend przede mną i zamierzam to wykorzystać :) Poznikały nam już ugryzienia komarów więc jedziemy jutro po nowe :)))

Nie pokazywałam Wam jeszcze mojego ostatniego zakupu w SH. Są to 4 filiżanki z różanym motywem, stały i na mnie czekały :) A że kosztowały całe 8 zł to żal było ich nie przygarnąć ;)




tu w towarzystwie karafki z bardzo grubego szkła zakupionej na starociach i lampy naftowej, która pasuje do towarzystwa motywem różanym




 Jest to jedna z wielu lamp naftowych, które kolekcjonuje mój mąż, w sumie jest ich w domu ponad 30 sztuk, od malutkich 12 cm po 50 cm, metalowe, porcelanowe i ze zwykłego szkła, jedyny problem z nimi to gdy trzeba wytrzeć kurz, ale mają taki urok, że warto się poświęcić. Teraz kolekcja czeka na kolejne mycie więc po kąpielach ją stopniowo będę prezentowała :)) Może wśród nich znajduje się lampa Alladyna, a ja jeszcze o tym nie wiem ;)))

Miałam zaraz po napisaniu posta podlewać kwiaty na balkonie ale właśnie zawitała do nas burza i mnie wyręczyła :) Dziwne by było gdyby dziś nie padało, w końcu umyłam okno balkonowe, a jak myję okna to zawsze pada ;) A tak po cichutku się pochwalę się jeszcze, że zioła w końcu postanowiły rosnąć, może coś z nich jeszcze będzie :)))



Życzę Wam udanego weekendu :) Ja mam zamiar wrócić ze zdwojoną siłą, a jak będzie to się okaże :)) Pa.


sobota, 25 maja 2013

67. Było ... pięknie było ...

Na samym początku bardzo chciałam Wam podziękować za życzenia urodzinowe :) Cieszę się, że zapisujecie się na moje Candy, ale do rzeczy ...

Dziś Was troszkę po zanudzam zdjęciami ;) Wracam do zwykłej codzienności :) Chrzest, Komunia i Biały Tydzień za nami, było ..., pięknie było, ale jak wszystko szybko się skończyło. Na Chrzcie i Komunii pogoda dopisała, lepszej nie można było sobie wymarzyć. Świętowaliśmy na działce, moja najlepsza na świecie teściowa sprawiła, że działka wyglądała cudownie :)




 Jedyna, samotna gałązka bzu :)






A to moje 2 skarby :)


Było cudownie i nawet wszech obecne komary nie popsuły tego dnia :)

***

Ale żeby nie było, że tylko świętowałam cały tydzień to przedstawiam Wam Anielicę Julię.
Anielica powędrowała dziś do nowej właścicielki Julki jako prezent Komunijny. Mam nadzieję, że się spodoba.
Anielicę planowałam zrobić już od dwóch miesięcy, jednak jak zawsze na ostatnią chwilę kończyłam ją wczoraj o północy, rano sesja zdjęciowa, nie do końca udana, ale pogoda nie sprzyja i ciemności w mieszkaniu robią swoje.
Już nie nudzę i przedstawiam Wam Anielicę Julię :)))







Tym razem to wysoka - 68 cm, smukła brunetka :)

Raz jeszcze dziękuję Wam za wszystkie komentarze, czytam każdy z zapartym tchem i radością :)
Do następnego klikania :) Pa


piątek, 17 maja 2013

66. Zapraszam na cukierki :)

Dziś jest dzień w sumie jak każdy inny, kolejny w roku piątek,
za oknem piękna pogoda, taka pogoda jak w tym roku o tej porze to rzadkość,
na działce pewnie już zakwitły konwalie bo co roku o tej porze mam okazje je zrywać by pachniały w wazonie, dzień jak co dzień, trzeba było rano wstać, odstawić starszego syna do szkoły, iść do pracy, pomyśleć jak co dzień, co jeszcze zrobić, co kupić i ponarzekać, że na nic nie mam czasu ...
A jednak jest to dzień w którym znajduję chwilkę by zastanowić się gdzie jestem i czy tu miałam być gdy zastanawiałam się nad tym lata wstecz :) Zrobić przegląd osiągnieć i porażek i stwierdzić, że nie jest źle :))

Dziś są moje urodziny, ZNOWU można by rzec, czas leci, a najlepiej widać to po dzieciach :)

Zawsze przed urodzinami słyszę pytanie: ,,a co byś chciała dostać na prezent ?''

Nie wiem, ale ....

Wiem, że chciała bym z wiekiem mieć coraz więcej promiennych zmarszczek wokół ust, które zdradzały by, że ciągle się uśmiecham, a ten uśmiech odejmował by mi wieku po dwakroć...
Chciała bym wiedzieć, że nic złego się już nie wydarzy, że mogę spokojnie zaplanować kolejny dzień ...
Chciała bym mieszkać gdzieś gdzie można odnaleźć spokój, gdzie można w ciepły wieczór, gdy w powietrzu unosi się woń lata,  posiedzieć pod jabłonią opartym o jej pień, a jej gałązki chronią i chowają przed światem, wilgotna trawa przynosi cudowne ukojenie bosym stopom, a wiatr szumi cichutko do ucha ....
Chciała bym nadal być taka jaka jestem .... taka zwyczajna, zwykła ....
gdy wszyscy siedzą , pilnować dusz,
gdy wszyscy mówią: zostaw - brać,
gdy wszyscy mówią: szkoda czasu, nadal go mieć,
gdy nagle z naszych rąk znika wzrok, nadal czuć mój własny,
a gdy wszyscy boją się okazać uczucia, by one ze mnie płynęły jak rzeka.

Duże wymagania ? Chyba nie ... a może ...

A i co roku chciała bym jak mała dziewczynka, aby moje urodziny były wyjątkowe ;) - tak wiem strasznie banalne.

***
Ale wystarczy o mnie :) Z okazji moich urodzin mam dla Was ,,coś''. Uwielbiam rozdawać prezenty więc w dniu dzisiejszym rozpoczynam zapisy na moje pierwsze Candy w Migotkowie :)

Zasady ogólnie znacie, ale przypomnę:
1. wyrazić chęci uczestnictwa w komentarzu,
2. zostać obserwatorem mojego bloga,
3. umieścić u siebie na blogu informację o Candy,

Zapisy do 26 czerwca, a losowanie i wyniki jak się nic nie wydarzy dzień później :)))

I najważniejsze... do wygrania komplet różanych puszek i własnoręcznie przygotowana z myślą o Was zawieszka do kompletu :)


A teraz zapraszam na urodzinowe cukierki :) Częstujcie się proszę :)))


 Pa :))

środa, 15 maja 2013

65. Domowy zakątek

Żyję i miewam się świetnie :)
Dziękuję Wam za miłe komentarze i witam nowe obserwatorki :)

Troszkę mnie nie było, walczyłam w tym czasie z balkonem by nabrał przyjaznego wyglądu, przygotowania do Komunii która jest w niedzielę oraz Chrztu który mamy w sobotę też zajmują troszkę czasu, a do tego szykowałam zawieszki które będą podziękowaniem dla gości na wyżej wymienionych uroczystościach.



Zawieszki jeszcze czekają na drucik i będą gotowe do zapakowania :)

 ***
 A teraz mój mały, domowy zakątek, jeszcze nie wykończony, ale jest. W planie mam jeszcze więcej kwiatów i pozbycie się tych patyczków, ale to jeszcze z 2 tygodnie do zmian więc chwalę się tym co mam ;)))

Kwiatki, które nie mam pojęcia jak się nazywają ;)


Moje pierwsze pelargonie


I w tle moja ukochana lawenda i świeczka na komary, myślałam, że po takiej zimie ich będzie mniej .... ależ się myliłam ;)


A tu z lampeczkami, które pięknie wyglądają wieczorem



i z tymiankiem, pięknie pachnie :)




z dzisiejszym nabytkiem ze sklepu ze starociami, dzwoneczki

 

i kawałek karmnika, codziennie odwiedzają nas wróbelki i kawki, ale wpada też w odwiedziny szkodnik sójka




 i moje zioła, które nie rosną ale fajnie wyglądają, tabliczki ozdobiłam transferem i nawet jak nic nie wyrośnie to mi się podoba ;)))))


i paleta, którą malowałam jeszcze wczoraj wieczorem z latarką ;)


parasol, nie wiem po co, ale kolorystycznie mi pasował ;)


A tu mój Mini sprawdza czy działają  lampeczki


 Warto było upychać paletę do samochodu ;)))




A na piątek szykuję dla Was niespodziankę, troszkę związaną z moją malutką uroczystością, która w tym roku jest w cieniu wielkich uroczystości moich skarbów dlatego po świętuję z Wami na blogu :)))
 Jeśli wytrwałyście do końca to bardzo dziękuję:  Do piątkowego wpisu :)


czwartek, 9 maja 2013

64. Nie szlifuj, takie też można spalić ;)

Usiadłam, wreszcie ... biegam jak nakręcona, ciągle coś robię i ciągle wiele mam do zrobienia, chyba za dużo zaplanowałam ;) Jak zwykle ... Już 3 dzień walczę z balkonem i jeszcze trochę powalczę, miałam malować paletę, ale okazało się, że mój M. zostawił szlifierkę na działce, rolety na balkonie też by już wisiały gdyby nie to, że wiertła też są już na działce ;) Teraz boję się, że wszystko będzie musiało nabrać mocy urzędowej i lato się skończy ;)))

Po ostatniej wizycie na działce przywiozłam do domu kilkanaście pociętych, przeznaczonych do spalenia w kominku listewek, każda inna, różne kształty, ale zaświtało mi, że można by je wykorzystać. Już na działce wyrównałam boki papierem ściernym, szwagier nie wiedząc, że   zabrać i widząc mnie z papierem powiedział: ,,Magda, nie szlifuj ich, takie też można spalić'' ;)) Wioząc je do domu nie miałam pojęcia co z nimi zrobię. Powstała na razie jedna tabliczka, będzie miała jeszcze drucik do zawieszenia ale potrzebne mi wiertełko, które ,,zamieszkało'' na działce :)

Oto ona ;)


w towarzystwie puszek, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia :)





Spokojnej nocy życzę i zmykam jeszcze na Wasze blogi :) Pa